Nasz umysł to fantastyczne narzędzie, z którego korzystamy, z reguły nie myśląc o nim. Świadomość, że coś się psuje, z reguły dociera do nas, albo zbyt późno, albo z zewnętrznego źródła. Jakby spojrzeć na umysł jak na mechanizm, to podobnie jak auto wymaga co roku przeglądu przez specjalistę, pytanie, kiedy ostatni raz robiłeś przegląd tego, co dzieje się między Twoimi uszami? Dzisiaj o 7 rzeczach, które zdrowe umysły wiedzą.
Wiele czasu na kanale Przeciętny Człowiek poświęcam, analizując różnego rodzaju trudności, zarówno te, które docierają do nas od obcych osób, jak i te, które sami sobie tworzymy. Dzisiaj spróbuję odwrócić nieco kartę i przyjrzymy się 7 wyraźnym rzeczom, jakie zdrowe umysły powinny wyznawać. Jeśli są pośród nich rzeczy, które robisz – super, gratuluję, jeśli jednak masz z niektórymi trudności – potraktuj to jako listę dążeń – warto myśleć w zdrowy sposób, by lepiej radzić sobie z wyzwaniami w życiu. Nigdy nie jest tak, że dana osoba wyznaje tylko zdrowe i budujące przekonania, więc jeśli u Ciebie będzie to 3 lub 4 z siedmiu, to myśl pozytywnie – szklanka jest do połowy pełna. Wyliczanka od najmniej istotnego przekonania do najbardziej.
Przekonanie nr 7:
Jestem w stanie utrzymać kierunek.
Istotą wielu udanych zobowiązań i przedsięwzięć jest umiejętność sumiennego trzymania się obranego kursu. To konsekwentne uczenie się języka, to uczęszczanie na zajęcia sportowe mimo zimy, deszczu i złego samopoczucia, to robienie rzeczy, które nie są na tą chwilę Twoim najwygodniejszym wyborem, ale służą długoterminowemu celowi.
Samokontrola gra tutaj istotną rolę i jest cechą, która pozwala w takich sytuacjach prowadzić wewnętrzne mediacje – negocjacje ze swoim wewnętrznym leniem czy, z braku lepszego określenia niech będzie “diabłem”, który nas kusi w rejony szybkiej gratyfikacji. Wielu z nas się na tym wykłada – ile to ciekawych komentarzy pojawiało się właśnie w tym temacie pod moją animacją o klubie 5:00 rano, sam przez lata miałem problem poukładania sobie pracy, by nie pracować zrywami, tylko konsekwentnie codziennie porcjami. Tu właśnie ta umiejętność przekonania samego siebie, że warto, że jak sprokrastynuję, to potem będę miał za dużo do zrobienia naraz, to umiejętność odłożenia tej gratyfikacji. Popatrz też na takie codzienne drobnostki – nie danie się sprowokować w dyskusji online, powstrzymanie się przed wybuchami samochodowej złości stojąc w korku. Każda drobna rzecz sprawia, że nasze życie jest o tych parę sekund radośniejsze.
Ważna jest też pomysłowość – znanie swoich słabości. Zamiast obiadu na mieście – konsekwentne szykowanie sałatki do pudełeczka. Codziennie, przez rok i dłużej. Czy się chce, czy nie. Co istotne i warto tutaj nadmienić – walka z wszelkiego rodzaju nałogami jest w tym wypadku bardzo skuteczna, jeśli uświadomimy sobie, że może polegać ona na unikaniu konfrontacji i świadomym obchodzeniu pokus. Tak więc samokontrola i pomysłowość, to są składowe tego silnego przekonania, że potrafię utrzymać kierunek – to świadczy o zdrowym umyśle.
Przekonanie nr 6
Mogę robić rzeczy, których nie chce mi się robić
Zarzut, który sobie już tyle razy wypominałem – z reguły robiłem rzeczy, tylko wtedy kiedy miałem nastrój na ich robienie. Teraz mając świadomość, że mogę robić rzeczy nawet nie mając na nie nastroju – moje podejście zmieniło się znacząco. Popatrz, dla przykładu pisanie scenariusza animacji może się wydawać czynnością kreatywną, na którą trzeba mieć stosowny nastrój. No i po części się z Tobą zgodzę, gdy mam problem ze skupieniem się – to choćbym miał super pomysł – nic się nie przebije. Jednak nie ze wszystkim tak jest – pisanie scenariusza to taka fajna strona mojego zajęcia. Co, jednak jeśli np. Mam posprzątać w pokoju albo przeglądnąć szafę ubrań, by pozbyć się tych, które już dawno powinny szafę opuścić, albo pójść na siłownię. Okazuje się, że nie będąc w sosie do robienia tych powyższych rzeczy, a mimo to robiąc to, w naszej głowie odgrywa się mechanizm, który z niechęci zaczyna przechodzić w satysfakcję z wykonanej pracy. Tym większej, że wiele było przeciwności po drodze.
Robienie rzeczy wbrew swojemu odczuciu chwili, ale zgodnych z Twoimi życiowymi celami pozwala zaobserwować bardzo ciekawy fakt psychologiczny, że mimo oporu, gdy już go przełamiemy, zaczynamy odczuwać normalną satysfakcję, że przemieszczamy się do przodu. Jest tutaj jednak i głębsza wartość. Gwarantuję Ci, że jeśli będziesz w życiu podejmował dowolne złożone przedsięwzięcie, czy to w ramach Twojej pracy etatowej, czy jako własna działalność – natkniesz się, w szczególności w tym drugim przypadku, na rzeczy, których nie chcesz robić. Co więcej, mogą być to rzeczy, na których myśl aż wykręca Ci palce, ale po prostu będzie trzeba, żeby poruszać się śmiało do przodu. To właśnie będzie budowało Twoją wartość i solidność – niezależnie od tego, jaka burza jest dookoła – Ty poruszasz się ciągle do przodu.
Przekonanie nr 5
Potrafię dostosować się do zasad gry
Wyobraź sobie, że wiele przedsięwzięć, to będzie jak walka bokserska, z jednej strony jesteś Ty, z drugiej Twoje słabości, zewnętrzne trudności, niespodzianki. Każda z tych rzeczy zdolna jest do serii lewych prostych, jak i prawego sierpowego. Jak w dobrej walce – możesz opierać się na swoim przygotowaniu, problem polega na tym, że czasem nie znasz swojego przeciwnika za dobrze i na tej podstawie przyjmujesz pewną strategię. No i ciosy wylądują, zaboli, może nawet będziesz pierwszy raz liczony, ale gdy sędzia wznowi pojedynek – Ty weźmiesz szybką lekcję z tego, co zdążyłeś zaobserwować i Twoja strategia ewoluuje.
I tu jest właśnie esencja – umiejętność adaptacji do nowych warunków jest kluczem zdrowego podejścia. Wyobraź sobie, że jako kapitan statku obrałeś sztywny kurs, i, pomimo że w jego trakcie padła prognoza pogodowa o huraganowych wiatrach i sztormie, Ty dalej trzymasz jeden kurs, zamiast wykonać bezpieczniejszy manewr. Zwróć uwagę, że celowo wybieram historię o trzymaniu się sztywno kursu, która prowadzi do niechybnej porażki, gdyż jednym z częstych powodów, dla których wybieramy tego typu złe ścieżki, ponieważ ktoś lub coś obiecało nam, że jak będziemy się trzymać kursu, to znajdziemy skrzynię ze skarbami. Czyli taka sztywna strategia może doprowadzić nas i nasze przedsięwzięcie do katastrofy, a mimo to z powodów takich jak: naiwność, duma, pycha – trzymamy się uparcie naszego pierwszego słowa. Z drugiej strony pamiętaj, że elastyczność nie oznacza spontaniczności – to nadal działanie w ramach obranej strategii, z perspektywą celów, a jest to właściwe reagowanie na zastane sytuacje.
Spójrzmy jeszcze na to przekonanie od strony emocji. Czasem uparcie zmierzamy ścieżkami, które jak samospełniająca się przepowiednia prowadzą nas do smutku, złości, wybuchów i powtarzania ciągle tego samego przykrego schematu. Tu również masz potencjał do zmiany swoich przekonań, sposobu, w jaki działasz lub interpretujesz sytuacje dookoła Ciebie. Daj sobie odczuć negatywne emocje, nie wypieraj ich grami komputerowymi, zakupami, jedzeniem czy co gorsze alkoholem – daj im pobyć, poobserwuj swoje zachowanie – spróbuj wyłapać wzorzec, który do tego prowadzi i próbuj zmieniać. Zdrowy umysł potrafi adaptować się do sytuacji.
Przekonanie nr 4
Inne osoby zasługują, by traktować je z szacunkiem
Można tę monetę obrócić na kilka stron. Z jednej strony zdrową i zrozumiałą reakcją na brak szacunku czy wprost mówiąc, chamstwo, innych osób będzie oburzenie, złość i chęć odwetu. Z drugiej strony – kim będziesz, jeśli pozwolisz sobie na odpłacenie równie ohydnym zachowaniem. To jak w powiedzeniu, że gdyby wszyscy żyli według prawa oko za oko, to żylibyśmy w świecie ślepców. I nie ma tutaj od tego innego wyjścia etycznego. Reagowanie na złe zachowanie równie złym albo gorszym, choćbyśmy nie wiem jak nie uzasadniali potrzebą wendety – nadal pozostawi w świecie dwa złe ślady, zamiast tylko jednego.
Stąd też warto mimo wszystko mieć klasę, traktować ludzi lepiej niż oni nas – w szczególności, jeśli mamy do czynienia z nieprzyjemnym typem. Zresztą to ma bardzo praktyczny wymiar – obracamy się w społeczeństwie, w którym każdy wykonuje coś dla nas. Ekspedient nas obsługuje, kierowca autobusu wiezie nas do pracy, lekarz nad diagnozuje, nauczyciel nas próbuje czegoś nauczyć. Gdy będziemy te osoby traktowali z szacunkiem, ich praca będzie wykonywana lepiej. To tak proste. Ich praca, która ma wpływ również na Twoje życie. Więc jest to swego rodzaju samospełniająca się przepowiednia, że to ta klasa, jaką okazujemy – wraca do nas w postaci lepszego i zdrowszego otoczenia.
Mam niezwykły problem z jednym typem komentujących różne artykuły w sieci, właśnie w kontekście tego szacunku. Fakt, że ktoś dostaje pensję za wykonywaną pracę, nie stanowi substytutu szacunku. To nie oznacza, że można takiej osobie nawtykać i wypominać jej obowiązki w pracy. W tym rzecz, że kierowca może mieć słabszy dzień, nauczyciel trudniejszy temat do realizacji, a ekspedient zbyt wiele na głowie. To nie daje i nigdy nie będzie dawało takim roszczeniowym komentującym prawa do wchodzenia na garb tych osób i na podstawie tego, że ma płacone, albo jeszcze lepiej – ma płacone z moich podatków. To nie uczyni naszej rzeczywistości lepszej, ba, może ją tylko pogorszyć. Takie roszczeniowe marudzenie nie realizuje żadnego celu.
Przekonanie nr 3
Potrafię śmiać się z samego siebie
Jeśli zbyt często: chowasz urazę, oceniasz innych, wchodzisz w sprzeczki, w których musisz być tym, który ma racje, zajmujesz pozycje obronną w konflikcie, nie umiesz przyznać racji i przeprosić – to znaczy, że powinieneś wrzucić na luz. Każdy z nas zna kogoś, to zdecydowanie przesadza w tych obszarach i broni swojego ego jak niepodległości. Do upadłego. Nieomylność, reagowanie agresją na krytykę – to kolejne z przykrych cech braku dystansu do siebie.
Warto w takim wypadku znać swoje wstydliwe strony, swoje najgorsze umiejętności, rzeczy, które faktycznie możesz powiedzieć – że jesteś w robieniu ich kompletną ciamajdą. To są dobre przykłady rzeczy, od których można zacząć budowanie dystansu do siebie. Niech Twoje otoczenie dowie się, że nie jesteś idealny. A już na pewno nie jesteś wszechwiedzący. Z tą klątwą wszechwiedzy, co warto nadmienić, bardzo mocno internauci potrafią popłynąć. Obecnie co nie spojrzę na jakąś złożoną dyskusję, mam poczucie, że obserwuję wymianę ekspertów podających swoje zdania jako nienaruszalną prawdę. Tak jakby całe profesjonalne środowisko zebrało się, by omówić tematy polityki zagranicznej, prawodawstwa unii europejskiej, współczesnej medycyny. Niezwykle rażącym nadużyciem i przykładem braku dystansu do siebie jest w takich wypadkach mylenie swojej, z reguły średnio wyedukowanej opinii, z faktami. A jednak internet jest tego pełny.
Wrzućmy czasem na luz, czy tego chcemy, czy nie ogranicza nas nasze formalne wykształcenie, nasze zawodowe doświadczenie. Stąd też nigdy nie nazwę jednoznacznie lekarza konowałem czy sędziego niekompetentnym w takich dyskusjach. Dlaczego? Bo właściwie to mój poziom ekspertyzy w obu materiach medycyny czy prawa w porównaniu do specjalistów jest właśnie na poziomie konowała, czy prawnej miernoty. Świadomość własnych ograniczeń i po prostu ugryzienie się w język mogłaby być dobrym startem do budowania większego dystansu do siebie. A stąd już zdrowa droga do nie angażowania się emocjonalnie w tematy, które znamy tylko pobieżnie.
Warto mieć do siebie sporo dystansu i potrafić śmiać się z własnych wpadek – co istotne przeżywanie przez lata swoich porażek potrafi być czynnikiem nie tylko frustrującym, ale szalenie hamującym i niezdrowym. Stąd też umiejętność wzięcia tego na klatę i obrócenia po pewnym czasie w dobrą historię i dowcip – to bardzo dobra umiejętność zarówno poradzenia sobie z problemem, jak i uczenia innych jak nie należy postępować. Zresztą jeszcze problem hejtu – to umiejętność poradzenia sobie właśnie z takimi przykrymi opiniami. To umiejętność obrócenia swoich słabości w silny przekaz – nie możesz mi niczego zrobić, bo doskonale zdaję sobie sprawę, że mam tę słabość.
Przekonanie nr 2
Dam radę
To istotne przekonanie, że niezależnie od tego, co się wydarzy w życiu – dam radę. Poradzę sobie ze zmianą pracy, przeprowadzką, kryzysem, coś wymyślę, mam dość witalności i energii, by móc budować od fundamentów nową karierę i nowe relacje. To istotne przekonanie, które trafiło mnie parę lat temu i przyniosło naprawdę ogromny wzrost własnego poczucia wartości. Taka racjonalna analiza własnej sytuacji życiowej i zawodowej przywiodła mnie do konkluzji, że nie ważne co złego się wydarzy – dam radę. Oczywiście to poczucie wynikło ze świadomości moich słabych stron jak w przekonaniu wcześniejszym, ale i świadomości mocnych. I tutaj leży ciężar i skupienie – w doświadczeniu.
Muszę tutaj powtórzyć, co tak często powtarzam na kanale – próbuj wiele rzeczy, angażuj się w liczne projekty – w szczególności, jeśli jesteś młody i koszt takiego zaangażowania jest znacząco mniejszy. Kiedy jeszcze nie masz licznej rodziny czy kredytów do spłacenia. Nagrodą za takie doświadczenie jest poczucie siły i możliwości – to nieugiętość w obliczu trudności. To pewność siebie, która będzie z Tobą przez wiele, wiele lat – to jedna z najlepszych inwestycji, jaką możesz poczynić – doświadczenie.
Przekonanie nr 1
Mogę kochać i jestem godny miłości
Bardzo rzadko mówię na kanale o miłości. Z reguły dlatego, że to termin, który strasznie ciężko mi ugryźć, trudny do jednoznacznego zdefiniowania, a jednak jest to element najważniejszy. Są cztery scenariusze związane z tą miłością i nawet nie wchodząc w wielkie detale, możemy zobaczyć, że tylko jeden z nich jest zdrowy:
- Mogę kochać i jestem godny miłości.
- Nie potrafię kochać, ale domagam się miłości.
- Nie potrafię kochać i nie jestem godny miłości.
- Mogę kochać, ale sam nie jestem godny miłości.
Żeby trochę umocować, tak umykający temat miłości spójrzmy na doświadczenie prowadzone przez ponad 70 lat po dziś dzień na Harvardzie, gdzie obserwuje się życie ponad 700 mężczyzn. Badano wszystko od ich sytuacji zawodowej, przez rodzinną, zdrowotną, majątkową. Konkluzje z tego badania na dziś dzień dają jednoznaczną odpowiedź – tylko zdrowe życie miłosne – relacja, gdzie ktoś potrafi kochać i uważa, że jest godny miłości – prowadzi do jednoznacznego szczęścia w życiu. Szczęścia niezależnie od pozostałych okoliczności.
Stąd też nie można nie doceniać wkładu i czasu, jaki inwestujemy zarówno w nasz związek, ale w świadomość tego, że posiadamy cechy i charakterystyki osoby, którą można za nie kochać. To istotne, w szczególności, gdy spojrzymy na fakt, i tu mój kanał nie jest wyjątkiem, że dominuje kult efektywności i pracoholizmu – gdzie większość rad skupia się na byciu skutecznym w różnych dziedzinach życia. Stąd też warto mieć w głowie jeszcze jeden poziom – jest coś ważniejszego i jest to przekonanie, że mogę kochać i jestem godny miłości.
Dzięki za Twój czas mam nadzieję, że ta pozytywna lista nakreśli Ci kilka dobrych celów na nadchodzące miesiące i lata, a być może właśnie dobrze scharakteryzowała Twoją szczęśliwą osobowość.