fbpx

5 Rzeczy, których należy unikać w kontaktach z innymi – Nie rób tego!

Czasem każdemu z nas zdarzy się coś chlapnąć. Siostra się obrazi, przyjaciółka oburzy, partner wpieni. Takie życie. Nam komentarz wydaje się światły albo zabawny, a innym… nie do końca. Gorzej, jeśli staje się to automatyzmem, którego przestajemy być świadomi, a przez który poważnie tracimy w towarzystwie. Dziś przedstawię wam 5 zachowań, których warto unikać w kontakcie, jeśli chcemy dobrze żyć z innymi ludźmi.

Kojarzycie ten moment, kiedy ktoś nawija i nawija, i bum, nagle powie coś takiego, że w pomieszczeniu pełnym ludzi robi się cicho, jak makiem zasiał? Milknie rozmowa, niektórzy wbijają zażenowany wzrok w czubki swoich butów, inni zmieniają temat. Albo gadasz z dziewczyną czy z chłopakiem i widzisz jak w ciągu sekund, twarz naprzeciwko się zmienia, rozmówca strzela focha i zaczyna się konflikt albo co gorsza, ktoś wpada w szloch lub narzekanie. Nikt z nas nie chce być toksycznym człowiekiem i większość z nas ma w kontakcie z innymi dobre intencje. W końcu jako istoty społeczne lubimy być lubiani, doceniani, dobrze nam robią objawy aprobaty społecznej. Oczywiście nie ma ludzi bez wad – choć pewnie znacie parę osób na tym świecie, które twierdzą inaczej – i często w naszych zachowaniach, sposobie mówienia, czy robienia rzeczy jest coś, co może wywoływać u innych trudne emocje. Ja np. mam tendencję do rozgadywania się i jeśli się nie pilnuję, bywam mocno dygresyjny. I czasem zaangażowany we własną historię nie dostrzegam, że mój słuchacz odpadł w przedbiegach, bo zostawiłem mu za mało przestrzeni na interakcję. Tendencja do wpadania w skrótową i niezrozumiałą korpomowę albo specjalistyczny slang – ot, tak, żeby podbić sobie bębenek w roli eksperta – to kolejna z odsłon takich zaburzaczy komunikacji. Podobny problem mogą mieć tzw. nerdzi, czyli ludzie tak głęboko zanurzeni w świecie swoich nieraz dość niszowych pasji i relacji, że nie zawsze wiedzą co i jak powiedzieć w szerszym gronie osób, żeby nie uchodzić za gbura czy dziwaka.

Czasem niezdolność nawiązania satysfakcjonującego, przynajmniej w rozumieniu ogółu, kontaktu nie wynika z irytujących przyzwyczajeń czy niewiedzy, ale z głębszych uwarunkowani biologicznych i środowiskowych. Tak jest w przypadku osób mających zespół Aspergera. Mają one często trudność z podtrzymaniem kontaktu w tradycyjny sposób. Dla innych mogą wydawać się przez to zarozumiali, wzniośli, a nawet niedostępni. Nie umieją lub mają kłopot z poprawnym interpretowaniem gestów i min swojego rozmówcy, często nie rozumieją ironii, gier słownych, metafor i rozbudowanych porównań. Przekaz przyjmują bardzo dosłownie. Łatwiej im jest, gdy słyszą jasne, zwięzłe i konkretne komunikaty. Podczas bezpośredniej rozmowy rzadko wysyłają sygnały służące podtrzymaniu kontaktu z drugą osobą i zapewniające o swoim zainteresowaniu, np. potakiwanie, zadawanie pytań, czy kontakt wzrokowy – dzieje się tak dlatego, że skupiają się przede wszystkim na temacie rozmowy, a nie kontakcie z drugim człowiekiem.

Kiedyś co bardziej nieśmiałych czy nieobytych towarzysko ratował savoir- vivre. Dobrze wychowany człowiek jeszcze w połowie XX wieku po prostu przechodził trening, jak dobrze żyć z innymi. Był to taki swoisty kodeks kulturowy, co zrobić po czym, co do kogo można powiedzieć, o czym prowadzić rozmowę w zależności od sytuacji, wieku, płci czy stanowiska interlokutora. Bogatsi mieli wychowawców i guwernantki, w mniej zamożnych rodzinach wiedza ta przechodziła z matki na córkę, z ojca na syna. Dziś, w świecie buzującego indywidualizmu dosyć mocno buntujemy się przeciwko wszelkim rytuałom – nikt nam w końcu nie będzie mówił, co nam wolno, a co nie, bo życie jest po to żeby wyrażać siebie. Wszelkie reguły wydają się nam sztywne, głupie, chcemy zabłysnąć wśród znajomych. Argumentujemy, że tacy już jesteśmy i że jeśli innym to przeszkadza, to ich problem. Na każdym kroku wychodzi z nas to ja, ja ja, wieczne ja.

Stety czy niestety, jeśli chcemy zbudować z ludźmi lepszy kontakt, warto czasem zrewidować swoje zachowanie. Niby proste, a ma niebagatelne znaczenie. Wyobraźcie sobie, że wybieracie się na przyjęcie biznesowe, które może zaowocować nowym kontraktem czy idziecie na ważną randkę z piekielnie podobającą się wam dziewczyną, czy chłopakiem. Od tego, jak się zachowacie, zależy wasza przyszłość osobista lub zawodowa. W bliskich relacjach kropla drąży skałę. To, jak się odnosimy do nich na co dzień, wpływa na jakość wspólnego życia. Stąd 5 moich dzisiejszych podpowiedzi, czego unikać, jeśli chcemy, żeby nam i innym wkoło było w życiu dobrze.

1. Wypowiadanie na prawo i lewo sarkastycznych uwag

A te zęby to naturalne czy z katalogu u dentysty? Ty to się chyba ubierasz u Gucciego spod Radomia. Suchar za sucharem, brachu, otwierasz sklep ze zdrową żywnością? To, co uchodzi w programie Kuby Wojewódzkiego i wydaje się wtedy bardzo zabawne, wypowiedziane do żony czy na obiedzie u wujostwa będzie raniące albo wręcz niegrzeczne. Odradzam mówienie babci, że ma leciwy PESEL, a dziewczynie przed wyjściem na imprezę, że wystroiła się jak stróż na Boże Ciało. Zwłaszcza jeśli wiesz, że żartujesz z kwestii, które są dla innych ważne czy wstydliwe.

W naszym społeczeństwie pokutuje powiedzenie, że złośliwość jest oznaką inteligencji. Oczywiście celna riposta bywa w cenie. Pod jednym warunkiem: że wszyscy obecni przy rozmowie zgodzili się na taką szyderczo-ironiczną konwencję. Takie jadowite mini – żarciki mogą niepostrzeżenie zatruć komuś życie. Można tak podkopać pozycję osoby, z którą współpracujemy, skompromitować ją lub upokorzyć na oczach innych. Złośliwostki na temat ciała, sposobu bycia czy inteligencji opowiadane dzieciom od najmłodszych lat przez rodziców bardzo często niszczą ich obraz siebie i poczucie wartości. Dla matki lub ojca to taki kawał, dla młodej osoby – absolutny koniec świata i dowód bycia niekochanym. Nigdy nie wiesz, na jaki grunt trafi twój komentarz. Dlatego, zanim coś powiesz, zadaj sobie po cichu pytanie – jak ja bym się poczuł, gdyby ktoś w taki sposób wyraził się o mnie czy w ważnej dla mnie kwestii. Zazwyczaj ugryzienie się w język i chwila refleksji wystarczają, żeby uniknąć przykrych dla kogoś sytuacji.

2. Załatwianie konfliktów cudzymi rękoma lub za plecami innych

Radzenie sobie w konfliktowych sytuacjach to wyższa szkoła jazdy. Każdy z nas ma inną odporność na kłótnie, awantury czy nawet żywiołowo wyrażane różnice zdań. Niektórzy dobrze czują się, biorąc udział w ostrych utarczkach, daleko nie trzeba szukać, wystarczy posłuchać naszych polityków podczas wystąpień telewizyjnych, inni natychmiast wycofują się z kontaktu, próbują załagodzić. Pracując z ludźmi, dostrzegam dużą wyrwę w naszym systemie edukacji, a także metodach wychowawczych. Rzadko kto z nas potrafi sam z siebie radzić sobie w sposób konstruktywny z konfliktem. Nie lubimy otwartej konfrontacji, zwłaszcza z osobami, które stoją wyżej w hierarchii od nas czy są uznanymi autorytetami. Zazwyczaj mierząc się z takimi sytuacjami albo wpadamy od razu w agresywny ton, albo wycofujemy się. Najgorsza ze wszystkich jest jednak strategia węża. Ślizgamy się po faktach, intrygujemy. Miałem kiedyś współpracownika, który nigdy nie mówił mi nic wprost. Kisił to w sobie, skarżył się innym, opowiadał niestworzone rzeczy na mój temat i podburzał innych, żeby załatwiali ze mną jego sprawy. A to żeby poskarżyli się mi, że on za mało zarabia, a to w rozmowie z naszym wspólnym szefem, że tłamszę jego kreatywność. Regularnie wbijał mi nóż w plecy, a na spotkaniach twarzą w twarz uśmiechał się do mnie jak gdyby nigdy nic. Nie dość, że oziębiło to nasze relacje, to jeszcze pogorszyło atmosferę w całej firmie, bo wśród podburzonych przez niego osób zaczęły się tworzyć podgrupki kolejnych sfrustrowanych. Typowa bierna agresja, bo nie bardzo miałem się jak obronić ani odpowiedzieć, wszystko wracało do mnie tylko rykoszetem. Jeśli masz takie tendencje, spójrz w lustro i powiedz STOP. Takie techniki to czysta manipulacja, która nie ma szans poprawić twojej sytuacji. Dojrzali ludzie pomimo obaw potrafią rozwiązywać swoje trudności wprost. Bardzo często się zdarza, że konflikty urastają w naszych głowach do gigantycznych rozmiarów, a jedna szczera rozmowa potrafi zupełnie oczyścić atmosferę. Co więcej, każda kolejna sytuacja, w której podejdziemy do tematu z otwartą przyłbicą, uodparnia nas na stres. Im więcej trudnych rozmów przejdziemy, tym łatwiej nam przychodzą. Uczymy się jak prowadzić je w taktowny, a równocześnie otwarty sposób. Zadaj sobie zawsze pytanie: jak mogę powiedzieć to, co myślę w sposób życzliwy i nieatakujący, równocześnie nie owijając w bawełnę. O metodach udzielania informacji zwrotnej dowiesz się również z mojej animacji.

3. Bezustanne nastawienie na rywalizację

Sporo moich znajomych prowadzi korpożycia pełne targetów i deadlinów. Niestety w Polsce kultura zarządzania i budowania relacji pracowniczych nadal dość mocno, wbrew logice, nastawiona jest na rywalizację. Dzieje się tak często dlatego, że bardzo wiele osób widzi siebie jako wiecznie odpierającą ataki z zewnątrz samotną twierdzę. Dzieci zabierają nasz czas, szef chce nas wykorzystać, znajomi na fejsie mają fotkę pod palmą, więc nie możemy być gorsi. W poczekalniach u lekarza czy na SOR-ze ludzie rywalizują o to, kto jest bardziej chory, a w urzędzie pracy kto ma gorzej. Egocentryzm to naturalne stadium rozwoju u przedszkolaka. Dzieci przed 7 rokiem życia są przekonane, że inni widzą świat dokładnie tak jak one, mają takie same myśli i potrzeby. Jeśli zostaje nam to na dłużej, to znaczy, że coś poszło nie tak. Troszkę się teraz naśmiewam, natomiast znam wielu dorosłych, którzy zachowują się jak samolubny maluch w piaskownicy. Nie rozumieją, że każdy z nas jest cząstką większego systemu i żeby cały mechanizm społeczny dobrze działał, warto współpracować i patrzeć na sprawę z szerszej perspektywy. Mieszkam w mieście, ale nie chcę, żeby wybudowali autostradę pod moim oknem, niech zbudują ją przy domu Kowalskiego. Chcę, żeby powietrze było czyste, ale nie zrezygnuję z palenia śmieci na działce ani z jeżdżenia samochodem. Jestem przeciwny kłusownictwu, ale z chęcią kupię biżuterię z kości słoniowej.

Tym, co zaburza zdolność do współdziałania, wymiany informacji, dzielenia się wiedzą i zasobami w imię wyższego wspólnego celu, bywa po prostu niskie poczucie własnej wartości i wynikające z niego poczucie zagrożenia. Takie osoby mają tendencję do postrzegania nawet neutralnych informacji jako bezpośredniego zagrożenia dla siebie, swojego dobrostanu i swojej pozycji. Wyścigi, aby osiągnąć lepsze statystyki, odbywają się kosztem pracy zespołowej, a to ona przynosi lepsze długofalowe rezultaty. Jeśli czujesz, że w codziennych sytuacjach uruchamia się w tobie potrzeba rywalizacji, na spokojnie ją poobserwuj. Przekalkuluj na chłodno, czy to naprawdę jest najlepsza strategia. A może teraz warto zainwestować we wspólnotę, żeby potem ktoś pomógł ci z projektem albo przyniósł choremu kubek gorącej herbaty?

4. Obracanie wszystkiego w żart

Dobry żart jest zawsze w cenie, bo potrafi rozładować wiele trudnych sytuacji. Dzięki temu zyskujemy na chwilę więcej dystansu, szybciej panujemy nad trudnymi emocjami i przechodzimy do konstruktywnego myślenia i szukania rozwiązań. Wyobraź sobie jednak, że masz rodzica, przyjaciółkę czy partnera, którzy na każdy twój problem reagują śmiechem. Rzucił cię chłopak, zwolnili cię z pracy, dziecko ma ospę, szef nieprzyjemnie skomentował fakt, że bierzesz urlop. Nieważne, jak duży czy mały jest kaliber problemu, on czy ona zawsze reagują rechotem. Koniec końców każdemu to źle pojęte luzactwo zacznie doskwierać. Przydałoby się wysłuchanie, przytulenie i wsparcie. Niestety dla niektórych śmiech czy nerwowy chichot to jedyna znana strategia radzenia sobie z napięciem. Nieraz bardzo głęboko zakorzeniona w relacjach z domu rodzinnego, gdzie po prostu mama czy tata nie akceptowali i sami wypierali nieprzyjemne emocje takie jak złość, smutek czy lęk. Zmiana takiego nawyku może zająć trochę czasu. To, co ułatwia wyjście z utartych kolein, to świadomość, że nie zawsze musimy mieć gotową odpowiedź na wszystko. Masz prawo powiedzieć swojemu rozmówcy: Wiesz, to, co mówisz, wzbudza we mnie niepokój i zupełnie nie wiem, jak się zachować. Okażesz mu w ten sposób szacunek, a równocześnie pozostaniesz autentyczny.

5. Chcesz wszystko i wszystkich naprawić

Wujkowie i ciotki dobra rada to prawdziwe przekleństwo. Tacy kanapowi specjaliści od naprawy świata. Nie znają kontekstu, nie wiedzą przez co przeszedłeś ani jakie próby już podjąłeś. Zawsze wiedzą. Zawsze mają gotowe rozwiązanie na wszystko. Zmień sposób ubierania, nie noś dziecka w chuście, uśmiechaj się częściej, a nie narzekaj na depresję. Lista rad i rozwiązań jest zazwyczaj długa jak paragon z supermarketu po niedzielnych, pardon, sobotnich zakupach. Wszystko wydaje się wtedy do załatwienia od ręki. Bardzo często to zachowanie opiera się na dobrych intencjach. Bo przecież wysyłając kuzyna kucharza, na kurs programowania naprawdę życzysz mu wyższych zarobków. Krytykując małżeństwo córki, naprawdę chcesz, żeby była w życiu szczęśliwa. Niestety tam, gdzie włącza się nam taki wszystkowiedzący ekspert, najczęściej wyłącza się empatia. Osoba, którą punktujesz, czuje rosnące osamotnienie. Bo zamiast dać jej sygnał, że jest dla Ciebie ważna, że ją widzisz i szanujesz, snujesz kolejne teorie. Prawdą, którą bardzo często odkrywają pacjenci psychoterapeutów czy klienci coachów jest to, że większość z nas, jeśli dostaniemy chwilę, potrafi wpaść na optymalne rozwiązania własnych problemów. Warunkiem tego jest jednak przestrzeń i życzliwa uważność, dzięki której wreszcie możemy zebrać myśli. Zarzucanie rozwiązaniami to narzucanie innym własnej wizji świata i nakładanie na nich presji oczekiwań. Powinieneś być taki, powinnaś robić to w takim, a nie innym czasie. Daj ludziom w swoich towarzystwie oddech. A sam wyluzuj – nie musisz wiecznie grać roli eksperta. Posłuchaj kogoś innego, poznaj jego doświadczenia i pomysły. Może cię to mile zaskoczyć. Możesz dowiedzieć się czegoś nowego, co okaże się przydatne również w twoim życiu.

Nic z nas nie chce być uważany za toksycznego. A jednak bardzo wielu z nas zdarzają się toksyczne zachowania. To nic, nie ma co się biczować. Przede wszystkim warto jest, mieć tego świadomość i starać się eliminować ze swojego arsenału reakcje, które blokują naszą komunikację i utrudniają budowanie satysfakcjonujących relacji z otoczeniem. 5 powyższych wskazówek czego unikać z pewnością ci w tym pomoże.

Podziel się
0
    0
    Koszyk
    Twój koszyk jest pusty