Bywają momenty w życiu, kiedy nic się nie klei. Rozbiegane myśli nie dają się opanować, ciało jest ciężkie jak kawał żelaza i w ogóle nie poddaje się naszej woli. Przytłaczający smutek paraliżuje i wprowadza w letarg. Nawet najmniejszy krok, najmniejsze działanie wydają się ponad siły. Jeśli przeżyłeś coś takiego, to wiesz, jak trudno jest zmagać się z samym sobą. Wtedy nie ma nic gorszego niż wujek dobra rada, ciotka ratowniczka, troskliwy przyjaciel czy wszystko wiedzący rodzic, którzy po prostu wiedzą, co należy zrobić. I co gorsza, natychmiast się tym z tobą dzielą. Dziś przedstawię ci 10 rzeczy, których nie należy mówić osobie cierpiącej.
Obecnie depresja rozpoznawana jest przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) jako czwarte w kolejności najczęściej występujące zaburzenie psychiczne na świecie. Prognozy są jednak bezwzględne – w 2020 roku choroba ta wskoczy na drugi stopień podium wśród statystycznie najczęstszych diagnoz. Już teraz producenci antydepresantów rok rocznie zgarniają ponad 20 miliardów dolarów za swoje produkty. Z kolei brytyjskie i amerykańskie badania sugerują, że mamy obecnie na świecie epidemię lęku. Około 1/3 z uczestników badań cierpiała na zaburzenia lękowe, z czego aż u 6% z nich objawy były bardzo nasilone. Najczęściej jest to tzw. lęk uogólniony (General Anxiety Disorder), czyli niemający jakiegoś bardzo konkretnego źródła. Zamartwiamy się wtedy z powodu wszystkiego i niczego, myślimy obsesyjnie o tym, co złego może nam się przydarzyć. Świat wydaje się groźnym i nieznanym miejscem, a bombardujące nas ciągle katastroficznymi informacjami media sprawiają, że ciągle przykleja się do nas coś nowego. Boimy się utraty pracy, zalewu uchodźców, epidemii afrykańskiego wirusa. Że nasz samolot spadnie, a partner czy partnerka będą mieli wypadek samochodowy w drodze do pracy. Przytłacza nas pęd i zmienność rzeczywistości, która nas otacza. I nie ma jak od niej uciec.
Jeśli nawet sam nigdy nie miałeś lub nie miałaś takich doświadczeń, w gronie twoich bliskich i znajomych z pewnością znajdują się osoby, które okresowo lub na co dzień gorzej radzą sobie z emocjami czy nawet z codziennymi czynnościami jak zakupy, wychowywanie dzieci czy budowanie związków. Nie mogą zebrać myśli, mają regularnie trudność z porannym wstaniem do pracy, tygodniami i miesiącami odwlekają ważne dla siebie decyzje o pójściu do lekarza, zakupie mieszkania, samochodu czy zmianie pracodawcy. Od czasu do czasu po prostu znikają z towarzystwa. Przestają odpowiadać na smsy, nie widujesz ich na Facebooku, nie odbierają telefonów. Nawykowo mamy ochotę im pomóc, wyciągnąć ich z życiowego dołka, podać rękę i raz a dobrze odmienić ich życie. Zwłaszcza jeśli jest to nasz rodzic, dziecko czy partner i jego kolejne nieprzewidywalne zachowania bezpośrednio wpływają na nasze codzienne funkcjonowanie. Aż się prosi, żeby machnąć czarodziejską różdżką i… po prostu ich naprawić.
No i tu zaczyna się problem. Co i jak powiedzieć, żeby czegoś nie chlapnąć, nie pogorszyć, realnie wesprzeć bez użalania się, pomóc nie dając się wciągnąć w negatywistyczne wizje i wymówki? Znając osobę lepiej, możemy jeszcze coś sami wydedukować. Ale statystyki są nieubłagalne – codziennie spotykamy ludzi, którzy zmagają się ze sobą. Na przystanku, w gabinecie dentystycznym, w dzielnicowym spożywczaku, na spotkaniach z klientami czy na lokalnej potańcówce. I często nie zdajemy sobie nawet sprawy, że jednym nieostrożnym zdaniem czy głupim żartem możemy naprawdę kogoś skrzywdzić.
Czy jest na to jakaś rada, poza uogólnioną paranoją i profilaktycznym trzymaniem języka za zębami w każdej możliwej sytuacji? Perpetua Neo, terapeutka i psycholożka z Singapuru wyróżniła 10 reakcji, które powinniśmy wyeliminować z naszych codziennych kontaktów z innymi ludźmi, żeby w miarę możliwości zadbać o ich dobre samopoczucie, nawet jeśli chorują przewlekle na choroby psychiczne. Oto one:
1. No dobrze, ale przecież jesteś…
Do tego zdania możemy dopisać różne rzeczy: piękna, mądra, bogaty, człowiekiem sukcesu. Masz dwie zdrowe nogi i ręce. Inni mają gorzej. Każdy z nas kiedyś z pewnością usłyszał coś takiego. Ja sam na jesieni miewam gorsze dni. Kiedy zmienia się pogoda, dni zaczynają się robić coraz krótsze i mniej słoneczne, cyk coś się przestawia i mój codzienny napęd do działania łapie ostrą zadyszkę. Wyszukiwanie powodów, dla których nie powinienem się czuć, jak się czuje, działa na mnie jak płachta na byka. Oczywiście tam na świecie są ludzie, którzy cierpią bardziej. Współczuję głodującym dzieciom w Afryce, mam dużo szacunku dla osób niepełnosprawnych, które co dzień walczą o to, żeby normalnie żyć. Tylko co z tego?
Komik Robin Williams dla wielu wiódł życie marzeń. Był sławny, zarobił mnóstwo pieniędzy i mógł sobie pozwolić na komfortowe życie. Nie uchroniło go to jednak przed wewnętrznymi demonami. W 2014 roku popełnił samobójstwo. Trudne wspomnienia z dzieciństwa, traumy czy wspomnienie raniącego związku nie miną tylko dlatego, że ktoś na naszym globie ma gorzej. Ból i smutek to przeżycia bardzo egalitarne. Mogą dotknąć każdego bez względu na wiek, kolor oczu, kolor skóry, stan konta, płeć czy zawód.
2. Przechodziłem przez to samo
Z założenia osoba, która wypowiada tę kwestię, bardzo chce pokazać, że rozumie cierpienie drugiej strony, że potrafi wejść w jej buty, empatyzuje się. Tylko bardzo łatwo tu przekroczyć granicę między zasygnalizowaniem, że naprawdę wiemy, o co chodzi, a popłynięciem w historyczne opowieści, jak to nam było źle i co też nam się przydarzyło. Trochę jak ta sąsiadka z czwartego piętra, która widząc cię na spacerze z gipsem na prawej ręce, po grzecznościowej wymianie zalewa cię opowieściami o swojej rozedmie płuc i rwie kulszowej, raku prostaty męża i zapaleniu pęcherza psa. Powstrzymaj się od kombatanctwa. Jeśli nie wiesz, co powiedzieć, po prostu bądź z tą osobą. Zadając pytanie, zostaw jej przestrzeń na odpowiedź. Nie zawsze skorzysta z tego od razu, ale już sam fakt, że ktoś poświęca jej swoją uwagę, zadziała na nią bardzo kojąco.
3. Po prostu starasz się zwrócić na siebie uwagę
Brzmi bardzo mądrze. Mówiąc coś takiego, można nawet błysnąć wiedzą psychologiczną. Dorzucić parę słów o psychosomatyzowaniu, wskazać na teorie psychologiczne mówiące o związku chorób psychicznych z nieumiejętnością pozyskania miłości i uwagi w zdrowy sposób. Tylko kto dał nam prawo do szafowania takimi diagnozami? Nawet jeśli zdarzy się akurat tak, że trafisz, to zastanów się chwilę, co chcesz właściwie osiągnąć. Obnażyć obłudę? Skonfrontować z obszarem, w którym osoba sobie nie radzi? Ok, a co zrobisz dalej? Rzucając na prawo i lewo różne, nieraz mocno oceniające sformułowania, rzadko naprawdę bierzemy odpowiedzialność za swoje czyny. Kopiemy leżącego i jak zadowoleni z siebie wielcy eksperci idziemy dalej, zostawiając cierpiącą osobę z jeszcze większymi i otwartymi ranami. Zamiast pokazywać palcem, okaż szacunek. Zamiast etykietować, bądź gotowy do pomocy. Możesz oczywiście porozmawiać z taką osobą o swoich pomysłach czy intuicjach, ale rób to z taktem i tylko wtedy, gdy wiesz, że ona sobie tego życzy. Nie wchodź z butami w nieswoje życie. Bardzo często nie masz pełnego obrazu, nie znasz jej historii. Wtedy łatwo jest rzucać rozwiązania.
Znacznie trudniej jest zastosować taką radę wobec osoby bliskiej. Kiedy piąty miesiąc z rzędu twój małżonek nie wychodzi z łóżka, siostra pomimo obietnic znowu nie przyszła pomóc ci z dzieckiem, dorosły syn od pół roku nie sprząta swojego pokoju i zostawia bajzel w innych pomieszczeniach, wymigując się złym samopoczuciem lub babcia nie odbiera telefonu, bardzo trudno powstrzymać złość i frustrację. Czasami może to oczywiście być chorobliwa prokrastynacja, o niej więcej dowiesz się z mojej animacji tutaj. Powstrzymaj się jednak od zbyt ostrych sądów i opinii. Postaraj się poczekać, aż twój bliski będzie w ciut lepszej kondycji, porozmawiaj z nim otwarcie, bez dogryzania, o tym, co przeżywasz w związku z jego stanem. Zastanówcie się razem, co możecie dalej zrobić. Może możesz pomóc mu umówić się do psychologa czy lekarza? Może sam potrzebujesz specjalistycznego wsparcia, żeby poradzić sobie przy nawrotach choroby?
4. Zacznij ćwiczyć
Generalnie to dobra intuicja:
W 1999 roku psychologowie z amerykańskiego Duke University sprawdzili eksperymentalnie, że prosty program ćwiczeń jest równie skuteczny co kuracja popularnym antydepresantem Zoloft. Badania powtórzono 8 lat później i wyniki były takie same: około 45% osób cierpiącym na depresję objawy całkowicie ustąpiły na skutek samych tylko ćwiczeń fizycznych – w porównaniu z 47% wśród osób zażywających leki oraz 31% w grupie, która otrzymywała placebo. Może się dziać tak dlatego, że zgodnie z odkryciami neuronauk aktywność fizyczna pobudza wzrost komórek nerwowych i rozwój połączeń nerwowych w hipokampie, co poprawia nastrój i przynosi ulgę chorym na depresję.
Ale po pierwsze nie na wszystkich to działa. A po drugie, ręka do góry kto z nas, nawet tych nie mających stałych czy okresowych problemów ze zdrowiem, tak ochoczo i bez niczego zaczął trenować jakiś sport po dłuższej przerwie? Jednego dnia usłyszał czy pomyślał, że powinien, a drugiego o 6 rano wskoczył w dresik i buty biegowe, i pokonał z uśmiechem swoje pierwsze 5 kilometrów. No właśnie. Osoby chore często nie mają siły, wszak depresja to, głównie choroba witalności. Jakakolwiek aktywność jak choćby umycie talerza, zrobienie śniadania czy wyjście do sklepu to dla nich często jak toczenie wielkiego kamienia na Rysy. Jeśli chcesz przyjaciela czy koleżankę naprawdę wesprzeć w podjęciu aktywności fizycznej, stopniowo i powoli zachęcaj ich do większego wysiłku. Razem róbcie początkowo przysiady przez 5 minut dziennie, a może wyjdźcie na 15 minut na spacer przed blok. Małymi krokami do przodu. I przede wszystkim – nie mądrzyj się, tylko wspieraj i dawaj dobry przykład.
5. Wierz mi, to na pewno kiedyś minie
Każdy, kto przeszedł lub choruje na chorobę psychiczną wie, że z czasem psychiczny ból staje się częścią codzienności. Wręcz elementem tożsamości. Depresja czy zaburzenia lękowe zaczynają definiować to, kim jesteś, co robisz, gdzie bywasz i z kim się zadajesz, jak jesteś postrzegany, a także jak siebie widzisz i co o sobie myślisz. Jeśli notorycznie zawalasz sprawy, nie masz siły dotrzymać słowa, unikasz ludzi, żeby nie musieć się im tłumaczyć, twoje poczucie własnej wartości i sprawczości bardzo spadają. A im dłużej to trwa, tym bardziej nie wyobrażasz sobie innego życia. Po prostu przestajesz wierzyć w inną rzeczywistość. Co gorsza, jakkolwiek źle ci jest w takiej sytuacji, rozgaszczasz się w niej. Stajesz się wobec świata i sam przed sobą Człowiekiem z Depresją, Człowiekiem z Zaburzeniami Lękowymi, Człowiekiem Chorym. Trwa to latami, przyzwyczajasz się i uczysz z tym żyć. I nagle któregoś dnia, ktoś ci mówi tak lekko: Wiesz, to minie. Taka myśl rodzi lęk. No bo kim ja wtedy będę? Co z dnia na dzień się stanie? U większości ludzi, którzy funkcjonują na normalnym poziomie, zmiany rodzą lęk. Czy sobie poradzę? Jak to będzie? Ile mnie to będzie kosztować? Nie inaczej jest z osobami chorymi. Jest im tym trudniej, że już na starcie nie czują swojej mocy, a lęku i bólu doświadczają kilkakrotnie bardziej. Dlatego twój lekko i w dobrej wierze rzucony komentarz może wywołać u rozmówcy naprawdę wielki atak paniki.
6. Wcale nie wyglądasz choro
Choroby psychiczne to nadal społecznie wstydliwy temat. Dlatego osoby cierpiące bardzo często wychodząc do świata, starają się zatuszować objawy. Moja chora na depresję znajoma, kiedy się widzimy, zawsze wygląda nienagannie. Dyskretny makijaż, gustownie dobrane ciuchy. Chociaż wie, że ja wiem, nadal ma tendencję do tłumaczenia się z kilkugodzinnych spóźnień Wspomina, że się zapracowała albo zepsuł jej się samochód. Nie umacniam jej w tej grze, ale też nie komentuję. Pozwalam jej w ten sposób zachować twarz. Zresztą w większości przypadków choroba nie przebiega jednostajnie. Moment, kiedy się cofa, czyli tzw. remisja, to czas, kiedy objawy są lżejsze i osoba może w miarę normalnie funkcjonować. Zamiast dewaluować chorobę albo wręcz ją wypierać, postaraj się wspólnie celebrować chwile, kiedy jest lepiej. Zresztą, jeśli ktoś mówi ci, że ma raka, czy prosisz go o wynik biopsji? Doceń fakt, że pomimo różnych zabiegów maskujących twój współpracownik, żona czy przyjaciel powiedzieli ci o chorobie. To znaczy, że ci ufają i czują się przy tobie bezpiecznie. Nie psuj tego głupim komentarzem.
7. Tak mi przykro
To jest ten moment, kiedy osoba, która podzieliła się z tobą informacją o swojej chorobie, właśnie bardzo tego pożałowała. Poczuła się jak biedny kotek ze złamaną nóżką. Albo jak TEN BARDZO BIEDNY FRANEK czy TA BARDZO BIEDNA ZOSIA. Czyli ofiara, której najpewniej już nic się nie uda. Pamiętaj, że przy każdej chorobie przewlekłej osoba, która się z nią zmaga, potrzebuje paliwa do długiej i nieraz trudnej walki. Zbiera siły, szuka motywacji, wypatruje każdej nadziei. Zamiast komentować jej stan, lepiej podziękuj jej za zaufanie. Powiedz, że to dla ciebie bardzo ważne i że ta informacja nic nie zmienia w waszej relacji. Potraktuj ją po partnersku. Wprawdzie jest chora, ale to nadal jest ta Zosia, świetna dziewczyna z drygiem do szachów i ten Franek odpowiedzialny mąż i ojciec trójki dzieci. Depresja jest zaledwie jednym z aspektów ich życia. Nie dokarmiaj jej.
8. Po prostu się uśmiechnij!
Osoby zmagające się z chorobami psychicznymi potrafią się uśmiechać. W depresji dwubiegunowej problemem w fazie manii jest wręcz nadmierny optymizm, przeszacowywanie szans wystąpienia różnych zdarzeń na własną korzyść, bezustanna i męcząca wesołkowatość. Tym, co nie działa, jest więc pewne zachwianie proporcji. W przypadku depresji jednobiegunowej chorzy mają tendencję do hiperrealizmu. Tam, gdzie zdrowa osoba patrzy przez różowe okulary i wierzy, że los będzie jej sprzyjał, chory wykaże zimną kalkulacją, że statystyka jest przeciwko nam. Ludzie umierają, epidemie szaleją, a podatki rosną. Depresja zabiera nam ten naturalny mechanizm obronny, to cudowne złudzenie, że jutro będzie lepszy dzień, że jest nadzieja. Albo ubiera w karykaturalną formę manii. W depresji doświadczenie radości bywa spłycone, zniekształcone. A uśmiech bardzo często jest formą przystosowania społecznego – chorzy wiedzą, że tego się po nich spodziewamy, na tym zbudujemy sobie złudną nadzieję, że jest lub za chwilę będzie lepiej. Więc się uśmiechają. Zadaj sobie pytanie, czy wolisz grę pozorów, czy autentyczny kontakt. Jeśli to drugie, daruj sobie tekst o uśmiechu.
9. Po prostu się ogarnij
W lżejszej wersji: zajmij się kimś lub czymś innym. Skoncentruj się na pracy, zaangażuj jeszcze bardziej w wychowanie dziecka, znajdź sobie ciekawe hobby, zacznij wolontariat, żeby pomagać innym, którzy mają gorzej albo częściej wychodź z domu i umawiaj się z przyjaciółmi. Jest tyle innych ciekawych i ważnych spraw na tym świecie, po co koncentrować się na chorobie? I tu często pada, zwłaszcza z ust osób w średnim wieku lub starszych, które pamiętają inne czasy: ja w twoim wieku trójkę dzieci wychowałam i jeszcze szyciem zarabiałam po nocach. Spójrz na mnie dziś – ja po prostu nie mam czasu na chorowanie. Za moich czasów ludzie też mieli pod górkę i jakoś nie było tych wszystkich wydumanych rzeczy. Stara, dobra rodzicielska czy babcina rada może zadziałać na przejściową chandrę. Dla osoby przewlekle chorej będzie kolejnym dowodem na to, że się nie wyrabia, że jest wadliwa i niedostosowana społecznie. Bo przecież te tabletki, ci lekarze i to wieloletnie cierpienie to jakaś ściema czy inny wymysł nowoczesności. Zanim ocenisz, zawsze sprawdzaj swoje hipotezy. Poczytaj, dowiedz się, dopytaj. To, co z perspektywy zdrowego jest bułką z masłem, dla chorego może być barierą nie do pokonania. Innych ze swojego otoczenia również zachęcaj do zapoznania się z obecnym stanem wiedzy. Bez agresji, w przyjacielskiej atmosferze.
10. Jak to się stało?
Pamiętam, kiedy na studiach jeden z kolegów z naszej stałej paczki przyznał się, że był u psychiatry i wrócił z diagnozą lęku społecznego. Zawsze był trochę nieśmiały, nie lubił wystąpień publicznych, czasem prosił, żeby coś za niego załatwić, właściwie nie korzystał z telefonu i miał problem z autorytetami. Ale wizja żółtych papierów to było coś zupełnie innego. Pamiętam, że obsiedliśmy go w kółko i zaczęliśmy wypytywać. Intencje były dobre, ale chłopak mocno się zaczerwienił, zesztywniał i w którymś momencie uciekł ze spotkania. Potem przez wiele miesięcy nie chciał się z nami widywać. Swoją reakcją tylko wzmocniliśmy jego objawy. Nie musisz znać całej historii, żeby skutecznie kogoś wesprzeć. Daj mu czas i przestrzeń, sam powie ci tyle, ile będzie chciał. Jeszcze gorsze są komentarze w stylu: Przecież jesteś taki inteligentny, jak mogłeś się znaleźć w takiej sytuacji? Dlaczego ty? Na pewno dało się temu zapobiec. Osoba, z którą rozmawiasz, pewnie po cichu sama zadaje sobie te same pytania. Czuje się winna, skrzywdzona, chciałaby obudzić się ze złego snu. Nie wzmacniaj jej trudnych emocji. Choroby psychiczne mają wiele różnych przyczyn. Znaczenie mają zarówno czynniki biologiczne, jak również wychowanie, przeżycia z dzieciństwa i okresu dorastania, a czasem nagłe stresy i traumy. Nie uzyskasz więc dobrej odpowiedzi na swoje pytanie, a tylko zawstydzisz i skrzywdzisz interlokutora.
Większość z powyższych komentarzy to takie schematyczne zdania – wytrychy, które wymykają nam się w sytuacjach, gdy nie wiemy, co powiedzieć. Chcemy wesprzeć, być z kimś, ale nam samym jest trudno oswoić się z nową sytuacją. Pamiętaj, nie ma przymusu mówienia. Nie musisz reagować od razu. Czasem wystarczy przytulenie, a nawet uczciwe przyznanie, że sprawa cię zaskoczyła i po prostu nie wiesz, co powiedzieć. Twoja uważność i obecność to często największe prezenty, jakie możesz dać drugiej osobie, nie tylko tej chorującej. Nastaw się na odbiór. Im więcej słuchasz, tym łatwiej będzie ci adekwatnie zareagować. Zauważysz, z jaką osobą masz do czynienia i wyczujesz, na ile możesz sobie w jej towarzystwie pozwolić.